Warstwy:
Wszyscy składamy się z warstw. Niektórzy z nas utknęli na poziomie przetrwania, inny przeszli na poziom istnienia.
Ludzkość zaczynała oczywiście od formy najbardziej prymitywnej. Beżowe przetrwanie skupiało się wyłącznie na tym, by przeżyć – za wszelką cenę. Purpurowe plemię to oddanie bóstwom i własnej ziemi. Aż wreszcie przyszli czerwoni wojownicy, którzy robią, co chcą. Wyżej zastępuje ich niebieskie podejście systemowe, struktura, nieprzekraczalny cel. A zaraz za nimi… pomarańczowy lider. Osoba, która chce kierować, prowadzi grę, w której liczą się wyłącznie jej cele i dąży do zwycięstwa. Dopiero na poziomie zielonym odkrywa się wartość grupy, spokoju i równowagi.
Druga, wyższa warstwa, skupia się na istnieniu. To żółta wolna jednostka, która chce żyć pełnią życia, ze świadomością i poczuciem odpowiedzialności. I na koniec piękny, holistyczny turkus, który doświadcza całości istnienia w duchu i umyśle.
To od nas samych zależy, gdzie się znajdziemy. Zajrzyjcie do swojego wnętrza i szczerze przyznajcie, co widzicie? Nie jesteśmy z tym sami. Mamy do dyspozycji wspaniałe moce, musimy jedynie odkryć ich istnienie.
Moc płynąca z miłości
Ja swoje moce dostałem 55 lat temu.
Szpital Miejski w Gdyni, oddział położniczy. Zofia Turek, kobieta silna i pełna samoświadomości, rodziła swojego syna. Był to bardzo trudny poród – stópkowy. Rodzenie centymetr po centymetrze. Godzina po godzinie. Ból i strach. Lekarze każą wybierać: pani czy syn? Jednak Zofia rodzi dalej. Pępowina – owinięta. Dziecko – może się udusić. Kobieta, która stawia na swoim, w pełni świadoma swoich sił i celu. Zjednoczona z synem i światem. Wreszcie koniec, oddycha. Pierwsza chwila matki z synem, to pierwsze przytulenie go do swojego ciała, oddaje mu nie tylko całe ciepło i miłość… W ten sposób ta wspaniała kobieta, Zofia, mama, przekazała mi swoją potęgę, dała mi cały wszechświat. A ja musiałem nauczyć się z tego korzystać. Błądziłem, ale ten zastrzyk mocy zawsze stawiał mnie na nogi. Pozwala mi walczyć z całym złem tego świata, przezwyciężać nałogi i chorobę.
Niektórzy wybierają inaczej. Niektórzy są więźniami.
Karmienie umysłu
Biblioteka więzienna. Człowiek jak każdy inny. Osadzony w tej rzeczywistości. Ma czas, może przeczytać, co zechce. Rozgląda się uważnie. Widzi „Małego Księcia”, który nauczy go obdarowywać miłością. Może sięgnąć po „Człowieka w poszukiwaniu sensu” Frankla i wówczas nakarmiłby swój umysł ideą szukania sensu w życiu i wszechświecie. Więzień jednak wybiera inaczej. Zamiast „Małego Księcia” czyta „Księcia” Machiavellego. Jego umysł nasiąka cynizmem, potrzebą przewodzenia oraz osiągania celu, niezależnie od ceny. Zamiast Franka wybiera dzieła Balzaca. Nie będzie szukał w życiu sensu, tylko przyziemnych uciech, autodestrukcyjnych zachowań, będzie ciągnął innych za sobą.
Jesteśmy tym, czym karmimy swój umysł. Możemy korzystać ze swoich mocy i energii, możemy walczyć lub nie. Życie jest pełne wyborów i ich konsekwencji.

Malgorzata Piliszek 15 paino
Piękny i bardzo emocjonalny tekst .Zgadzam się, że każdy z nas niesie w sobie warstwy, moce i wybory, które nas kształtują. To, czym karmimy nasz umysł i serce, tworzy naszą rzeczywistość. Wierzę, że im więcej w nas świadomości, tym więcej miłości i światła możemy wnieść do świata