Notice: Undefined offset: 1472 in /var/www/html/assets/includes/functions_two.php on line 6973
Purpura blaknie a turkus kwitnie

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /var/www/html/assets/includes/functions_two.php:6973) in /var/www/html/themes/walen/layout/header/content.phtml on line 3

Purpura blaknie a turkus kwitnie

Comments · 119 Views

Opisuję tu moje własne przekonania dotyczące wyborów życiowych …
Zapraszam do dyskusji.
Moris.

Warstwy:

 

Wszyscy składamy się z warstw. Niektórzy z nas utknęli na poziomie przetrwania, inny przeszli na poziom istnienia.

Ludzkość zaczynała oczywiście od formy najbardziej prymitywnej. Beżowe przetrwanie skupiało się wyłącznie na tym, by przeżyć – za wszelką cenę. Purpurowe plemię to oddanie bóstwom i własnej ziemi. Aż wreszcie przyszli czerwoni wojownicy, którzy robią, co chcą. Wyżej zastępuje ich niebieskie podejście systemowe, struktura, nieprzekraczalny cel. A zaraz za nimi… pomarańczowy lider. Osoba, która chce kierować, prowadzi grę, w której liczą się wyłącznie jej cele i dąży do zwycięstwa. Dopiero na poziomie zielonym odkrywa się wartość grupy, spokoju i równowagi.

Druga, wyższa warstwa, skupia się na istnieniu. To żółta wolna jednostka, która chce żyć pełnią życia, ze świadomością i poczuciem odpowiedzialności. I na koniec piękny, holistyczny turkus, który doświadcza całości istnienia w duchu i umyśle.

To od nas samych zależy, gdzie się znajdziemy. Zajrzyjcie do swojego wnętrza i szczerze przyznajcie, co widzicie? Nie jesteśmy z tym sami. Mamy do dyspozycji wspaniałe moce, musimy jedynie odkryć ich istnienie.

Moc płynąca z miłości

Ja swoje moce dostałem 55 lat temu.

Szpital Miejski w Gdyni, oddział położniczy. Zofia Turek, kobieta silna i pełna samoświadomości, rodziła swojego syna. Był to bardzo trudny poród – stópkowy. Rodzenie centymetr po centymetrze. Godzina po godzinie. Ból i strach. Lekarze każą wybierać: pani czy syn? Jednak Zofia rodzi dalej. Pępowina – owinięta. Dziecko – może się udusić. Kobieta, która stawia na swoim, w pełni świadoma swoich sił i celu. Zjednoczona z synem i światem. Wreszcie koniec, oddycha. Pierwsza chwila matki z synem, to pierwsze przytulenie go do swojego ciała, oddaje mu nie tylko całe ciepło i miłość… W ten sposób ta wspaniała kobieta, Zofia, mama, przekazała mi swoją potęgę, dała mi cały wszechświat. A ja musiałem nauczyć się z tego korzystać. Błądziłem, ale ten zastrzyk mocy zawsze stawiał mnie na nogi. Pozwala mi walczyć z całym złem tego świata, przezwyciężać nałogi i chorobę.

Niektórzy wybierają inaczej. Niektórzy są więźniami.

Karmienie umysłu

Biblioteka więzienna. Człowiek jak każdy inny. Osadzony w tej rzeczywistości. Ma czas, może przeczytać, co zechce. Rozgląda się uważnie. Widzi „Małego Księcia”, który nauczy go obdarowywać miłością. Może sięgnąć po „Człowieka w poszukiwaniu sensu” Frankla i wówczas nakarmiłby swój umysł ideą szukania sensu w życiu i wszechświecie. Więzień jednak wybiera inaczej. Zamiast „Małego Księcia” czyta „Księcia” Machiavellego. Jego umysł nasiąka cynizmem, potrzebą przewodzenia oraz osiągania celu, niezależnie od ceny. Zamiast Franka wybiera dzieła Balzaca. Nie będzie szukał w życiu sensu, tylko przyziemnych uciech, autodestrukcyjnych zachowań, będzie ciągnął innych za sobą.

Jesteśmy tym, czym karmimy swój umysł. Możemy korzystać ze swoich mocy i energii, możemy walczyć lub nie. Życie jest pełne wyborów i ich konsekwencji.

Comments
Malgorzata Piliszek 15 w

Piękny i bardzo emocjonalny tekst .Zgadzam się, że każdy z nas niesie w sobie warstwy, moce i wybory, które nas kształtują. To, czym karmimy nasz umysł i serce, tworzy naszą rzeczywistość. Wierzę, że im więcej w nas świadomości, tym więcej miłości i światła możemy wnieść do świata

 
 
Małgorzata Kmiecik 15 w

Maurycy, Twój tekst poruszył mnie bardzo głęboko. To piękne, jak pokazujesz drogę człowieka przez różne warstwy – od przetrwania, przez istnienie, aż do odkrywania pełni siebie. Te kolory, które opisujesz, przypomniały mi o mojej pracy z teorią poliwagalną Stephena Porgesa. Tam także mamy trzy barwy: czerwony – symbolizujący zamarcie, stan „udawania martwego”, odcięcia i bezradności; żółty – mobilizację, czyli walkę lub ucieczkę; oraz zielony – stan koherencji, równowagi i kontaktu.

Zauważ, jak pięknie one się splatają z Twoją narracją o spiralach rozwoju. Jakbyśmy wszyscy przechodzili przez kolejne poziomy, czasem cofając się w czerwień, innym razem szukając energii w żółci, by ostatecznie odnaleźć ukojenie i obecność w zieleni, a później jeszcze pełnię turkusu – zjednoczenia ducha, ciała i umysłu.

W moim „Doktoracie z samego siebie” uczę się, że każdy z nas nosi w sobie zarówno wojownika, jak i opiekuna. Że każde doświadczenie – nawet to najtrudniejsze, związane z bólem, lękiem czy zamarciem – jest częścią naszej ścieżki. A najważniejsze, by nie zatrzymywać się w jednym kolorze, ale płynąć, oddychać, wchodzić coraz głębiej w obecność.

Twoja opowieść o mocy matki, o tym, jak przekazała Ci życie i energię w momencie największego bólu, jest dla mnie metaforą tego zielonego pola – mocy miłości, która zawsze nas podnosi. A historia więziennej biblioteki to z kolei echo żółtego – wyboru, czy użyjemy swojej mobilizacji przeciwko innym, czy w służbie własnemu rozwojowi i światu.

Dziękuję Ci, że dzielisz się tym spojrzeniem. Ja także wierzę, że nie jesteśmy tylko odbiorcami życia, ale twórcami – i że mamy w sobie zasoby, by przechodzić z czerwieni w zieleń, z odrętwienia i lęku do wspólnoty i harmonii.

Twój tekst jest dla mnie potwierdzeniem, że nasze drogi – Twoja i moja – spotykają się w tym samym miejscu: w pełnym sensie, świetle i mocy, które każdy z nas ma już w sobie.

Z wdzięcznością i obecnością Gonia:)