Notice: Undefined offset: 1472 in /var/www/html/assets/includes/functions_two.php on line 6973
Cisza po burzy.

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /var/www/html/assets/includes/functions_two.php:6973) in /var/www/html/themes/walen/layout/header/content.phtml on line 3

Cisza po burzy.

Комментарии · 149 Просмотры

This is the story of my struggles of the last two decades.

Noc Świętojańska – ciepła, duszna, z tym ciężarem powietrza, który zapowiada burzę, choć nie zawsze ona przychodzi. Pamiętam, że właśnie wtedy, wiele lat temu, świat jakby zatrzymał się na chwilę. To właśnie ta noc przyniosła na świat jednego z moich synów. I chociaż to właśnie on rozpoczynał wtedy swoją przygodę zwaną życiem, mam nieodparte wrażenie, że coś we również się zaczęło. Nie potrafiłem wtedy tego nazwać, dziś wiem, że to był początek drogi do nowego Ja.

Po burzy, przed sobą

Byłem kiedyś człowiekiem w nieustannym biegu – w biznesie, w relacjach, w dążeniu do kolejnego celu. Goniłem, aż nie wiedziałem, co tak naprawdę ścigam. I tak jak w czasie sztormu, kiedy wiatr zagłusza otoczenie a ściana wody zasłania świat, tak w tym pędzie zatraciłem siebie. Nie widziałem, co za mną, nie widziałem, co przede mną – widziałem tylko to, co na powierzchni, te wszystkie sukcesy, które na chwilę dawały mi poczucie wartości. Ale pod tą powierzchnią coś się gotowało. Niezauważalnie.

W tamtym czasie nic nie było w stanie zatrzymać mnie przed kolejnym „przełomem”, kolejną transakcją, kolejną inwestycją. Działałem tak, jakby moje życie było wielką grą o sukces, a nie celem samym w sobie. Nieważne, co by się działo poza pracą, nieważne, co czułem – liczyły się tylko liczby, pomysły, realizacje, terminy.

A potem przyszła burza.

Przewartościowanie

Po nawałnicy zawsze przychodzi cisza. Wydaje się, że po tym chaosie nie ma już nic – tylko pusta przestrzeń, jakby wszystko zostało wymiecione. Dopiero wtedy, gdy stoisz w tej ciszy, czujesz jej ciężar, bo nie masz już z czego czerpać. Nic nie trwa wiecznie. Ani burza, ani fale emocji, które zaledwie chwilę wcześniej wydawały się być najważniejsze na świecie.

I wtedy zaczynasz dostrzegać rzeczy, które przez cały ten czas były ukryte w cieniu. Dźwięki, które wcześniej były zbyt ciche. Zatrzymujesz się, patrzysz na siebie i myślisz: „Czy to ja? Gdzie jestem?”.

Wtedy zrozumiałem, że przez lata goniłem coś, czego nie potrafiłem nawet nazwać. W tamtym momencie poczułem, że same w sobie sukcesy nie miały sensu, zrozumiałem – nie to mnie definiowało. Bez niczego dookoła stają się one tylko pustymi osiągnięciami. Jestem na podium, ale z kim mam pić szampana? Jak to możliwe, że przez tyle lat nie zauważyłem tego, co miało znaczenie? Te ciche, niewidoczne chwile, które były „tłem” mojego życia, a w rzeczywistości to one były jego esencją.

Zrozumiałem, że jeśli nie zbliżę się do tych prawdziwych, intymnych rzeczy – jeśli nie nauczę się „widzieć” poza sukcesami i porażkami – to będę gubił się w tej pustce, która nie ma końca. W końcu nie ma nic gorszego niż pędzić w kierunku czegoś, co wcale nie daje Ci szczęścia.

Wybór

Miałem wybór. Każdy z nas go ma. Mógłbym się zagubić, mógłbym wrócić do starych schematów, do kolejnych inwestycji, do tej bezpiecznej iluzji sukcesu, którą starałem się kontrolować. Ale coś się zmieniło. Na powierzchni wciąż były fale, ale pod nimi dostrzegałem spokój. Mój spokój.

Zrozumiałem, że nie muszę odrzucać całej przeszłości, by zacząć na nowo. Przeszłość mnie ukształtowała – nie mogłem jej zapomnieć, bo to ona uczyniła mnie tym, kim jestem. Ale teraz musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co warto zabrać na dalszą drogę?

Właśnie wtedy zacząłem dostrzegać dwie rzeczy, które były dla mnie najważniejsze – autentyczność i bliskość. To one pozwalają stać się prawdziwym człowiekiem, prawdziwym ojcem, prawdziwym partnerem, a nawet prawdziwym liderem. Nie chodziło już o to, by zdobywać więcej. Nie chodziło o to, by imponować. Chodziło o to, by dawać – prawdziwie, od serca.

Odrodzenie w codzienności

Oczywiście, nie było to proste. Przemiana nie jest nigdy łatwa. Ale nauczyłem się, że prawdziwy rozwój to nie tylko zdobywanie, ale i odpuszczanie. Odpuściłem kontrolę. Odpuściłem tę nieustanną potrzebę „bycia na czołowej pozycji”.

Dziś wiem, że odrodzenie to nie przebłysk, to proces – nie jednorazowe olśnienie, ale codzienna praca, codzienne wybory. Często myślimy, że przemiana to wielki moment, chwila ostatecznego przełomu, w której wszystko staje się jasne, a my nagle stajemy się idealni, spokojni i oświeceni. Ale prawda jest taka, że życie nie wygląda jak scena z filmu, w której bohater wychodzi na światło dzienne jako nowy człowiek.  Odbudowujesz się, jak drzewo po burzy, stopniowo, z każdego kawałka, który przeżył i pozostał. A może to nie tylko odbudowa – może to nowy początek. Zaczynasz dostrzegać, że życie to nie tylko „bycie kimś” w oczach innych. To „bycie sobą” – autentycznym, pełnym, a jednocześnie ciągle w ruchu. To zaakceptowanie, że nie masz już nic do udowodnienia. Bo to, co masz najcenniejsze, to nie sukcesy zawodowe, nie sława, nie materialne osiągnięcia – to relacje, które budujesz. Z ludźmi, z rodziną, z sobą.

Dla mnie, to właśnie te relacje muszą stać się moim fundamentem. To one dają mi prawdziwą siłę. Oczywiście, dalej pracuję, rozwijam się, podejmuję ryzyko – ale teraz wiem, co naprawdę warto w życiu pielęgnować.

Niezwykle ważne stało się też dla mnie jedno, wydaje się proste, ale niezwykle uderzające przekonanie: liczy się, kim jesteś teraz, a nie kim byłeś wcześniej.

Wezwanie do życia pełnią

Nie wiem, gdzie będę za kilka lat, ale wiem, że to, co teraz buduję, jest bardziej autentyczne niż kiedykolwiek wcześniej. Zmiana nie jest czymś, czego należy się bać. W rzeczywistości zmiana to jedyny sposób na to, by pozostać w zgodzie z sobą. I tak, czasami boimy się, że coś stracimy – że stracimy kontrolę, że stracimy część siebie. Ale w rzeczywistości to właśnie te zmiany pozwalają nam znaleźć siebie na nowo.

Jeśli jesteś osobą, która dziś stoi na rozdrożu, wiesz, że życie potrafi być przewrotne. Wiesz, jak łatwo można pogubić się w pędzie, w sukcesach, w fałszywych priorytetach. Ale jeśli przetrwałeś burzę – jeśli przetrwałeś własny kryzys – to znaczy, że masz w sobie moc do przejścia przez kolejne etapy, z mądrością, którą niesiesz w sercu.

Nie musisz być idealny. Musisz być prawdziwy. Musisz umieć sięgnąć głębiej, poznać siebie i żyć w zgodzie z tym, co dla Ciebie naprawdę ważne.

A ta cisza, która dziś jest w Tobie – to nie koniec, to początek. Początek nowego życia. Życia, które nie jest już tylko walką o zdobycie, ale również sztuką dawania. Życia, które staje się pełniejsze, kiedy jesteś gotów dzielić się tym, co najlepsze. I to nie chodzi o to, by stać się kimś innym – chodzi o to, by stać się bardziej sobą.

 

Комментарии
Krystyna Jędrzejczak 16 ш

Czytając Twoją historie człowieka sukcesu, zainspirowałam się nad swoim życiem. Tak dzieci sa naszą inspiracją i sprawiają, że zmieniamy wartości. Będąc odpowiedzialną za ludzkie życie następuje przebudzenie pokładów twórczych. Dziś wiem , ze córka i syn stali się moimi niekończącymi pokładami inspiracji i bodźców do działania. Wzajemna potrzeba brania i dawania stała się pokładem tworzenia historii. Nigdy nie chciałam sukcesu , on sam przychodził , bo życie stawiało na mojej drodze sporo wyzwań. Jeśli je rozwiązujesz, nie uciekasz, czerpiesz siłę. Pokora w cierpieniu , sukcesie przeradza się w wdzięczność. Wdzięczność za każde małe sukcesy, rodzi większe. Czasem bezradność, jest okazją na poddanie się. Poddać się nie oznacza słabości lecz jest darem by dostać. Im mniej walczyłam, tym szybciej dostałam rozwiązanie. Myślałam czasem , ze mam Aniołów co mnie wspierają. Dziś wiem, walka oznacza rodzenie się przeciwności, spokój odpuszczenie daje wzrastanie . Pytam a co gdybym nie była Kobietą, matka, żoną ? Nie mogę otrzymać odpowiedzi, na to pytanie.Bo jej nie ma. To tak jakbym chciała, by ogień stał się wodą. Wszystko ma swoje przeznaczenie, wszystko ma sens. Nie zawsze każdy musi, lub może być kobietą, mężczyzną, ojcem , mężem, matką , żoną. Każdy natomiast jest tym kim jest i to jest właściwe, i ma wartość. To czy jesteśmy różnej orientacji seksualnej jest jak natura , jest właściwe. Ważne, bym mogła powiedzieć moje życie mam sens, jestem szczęśliwa i moim jedynym obowiązkiem jest dbać o swoje szczęście. Mieć uwagę na siebie i podać rękę każdemu by stał się sobą, jeśli jest na to gotowy.

 
 
Emilia Sokalska STAR⭐️ 17 ш

Czytając to, czuję, jak bardzo burze w naszym życiu potrafią oczyścić przestrzeń, żeby mogło narodzić się coś nowego. Wiem, jak smakuje ten moment, kiedy sukcesy przestają mieć znaczenie, a najważniejsze stają się relacje, spokój i bycie sobą. To historia, która przypomina mi, że każdy początek rodzi się z odwagi spojrzenia w głąb siebie.” – Emilia ❤️

 
 
Małgorzata Kmiecik 17 ш

Wooow 💜💜💜

Czytając ten tekst, czuję, jak splatają się nasze historie…
Moja własna przemiana również wydarzyła się w niezwykłym czasie – 23 czerwca, w dzień św. Jana, gdy na świat przyszła moja córka. To był moment, w którym czas na chwilę się zatrzymał. Zadałam sobie pytanie: co teraz? Co jest dla mnie najważniejsze? Jak sprawić, by moje życie miało głębokie znaczenie?

Wtedy zlokalizowałam wojny w sobie i rozbroiłam wszystkie niewybuchy, które w ciszy czekały w mojej duszy. Zapanował pokój. Przyszła prawda . Przyszła autentyczność🍀

🫶

To, o czym piszesz, Maurycy, jest kwintesencją drogi, którą idziemy: zmiana to nie koniec, ale początek. To przejście z życia nastawionego na zdobywanie – do życia, które jest sztuką dawania i budowania na wartościach.

Dlatego dziś z serca z duszy i z całej kwintesencji mojego Ja wdzięczna jestem za od teraz NASZĄ WSPÓLNĄ DROGĘ 💪do przestrzeni, gdzie te wartości mają swój dom – do Platformy Społecznościowej WLN i Wallen School International. To projekty, które powstają na kodzie autentyczności, dobra i wzajemnego wspierania się.
To miejsce dla tych, którzy chcą nie tylko odnaleźć siebie, ale też wspólnie tworzyć lepszy świat. 🌿✨

Z Maciejem i jego wizją "Krainy Jutra" 💜💜💜
Uwielbiam ten film 😀

 
 
Małgorzata Kmiecik 17 ш

Zaraz siadam do lektury. 💜